Świeży camembert o kremowym wnętrzu i białej skórce to prawdziwy przysmak dla każdego miłośnika serów. Technologia sprawiła, że idealnie pasuje zarówno do zimnych przekąsek i kanapek, jak również do gorących tostów i zapiekanek. Można go grillować i smażyć tworząc rozmaite kompozycje mięsno – warzywne lub z owocami. Najlepiej z żurawiną, gruszką czy ananasem. Cudownie smakuje z winem. Niektórzy jednak nie tolerują tego sera z powodu, ich zdaniem, mdłego smaku i odurzającej woni. Tych ostatnich znam niewielu. Serom pleśniowym nie można odmówić tego, że są znakomitym źródłem wapnia i fosforu, które sprzyjają budowie mocnych zębów i kości. Są bogatym źródłem witaminy A, witamin z grupy B, a w szczególności B2. Wszystkie sery są bogate w potas i sód – elektrolity, które odpowiadają za prawidłowy przebieg większości procesów w naszym organizmie. Nie zawierają jednak błonnika, dlatego mogą sprzyjać występowaniu wzdęć i zaparć. Prawdą jest też, że częste spożywanie serów pleśniowych w dużych ilościach grozi nadwagą oraz chorobami serca i naczyń krwionośnych, włącznie z zawałem serca i udarem mózgu.
Tradycją przedwojennej kuchni naszego regionu jest „Słupski Chłopczyk”. To jeden z serów podpuszczkowych z porostem pleśniowym, dokładnie typu camembert. Wytwarzany był w Słupsku jeszcze przed II wojną światową. Przynajmniej z obrazków znane są nam jego marketingowe zacięcia, bowiem umieszczano wizerunek „Słupskiego Chłopczyka” na widokówkach z podpisem: Słupsk – miasto Słupskiego Chłopczyka. Takiego eksportowego przeboju miasto nigdy wcześniej nie miało. Na wystawie Paryż Expo 1927 zdobył nasz ser znalazł się w najlepszej dziesiątce. Otrzymał nawet Złoty Medal i Krzyż Zasługi. To było nieprawdopodobne wydarzenie, gdyż w stolicy serów zwyciężył camembert z mało znanego miasteczka wschodnich rubieży. Skoro w niedługim czasie był sprzedawany na całym świecie, m.in. Francji, Argentyny i Stanów Zjednoczonych, musiał być po prostu dobry. Był rozpoznawalny i dobry. Oczywiście pamiętać trzeba zawsze, że nie złotem jest wszystko, co się świeci i nie zawsze, co z pleśnią szkodzi.
Nagrody i wyróżnienia, które otrzymał nasz ser przynosiły miastu nie tylko zyski, ale i SŁAWĘ…. Jak zwykle jednak chodzi o ilość i właściwe proporcje. No cóż – ma w sobie coś takiego, że danie przyrządzone z jego dodatkiem nabiera wyrafinowanego smaku i niezwykłej elegancji. Jest po prostu inny. Koniec wojny spowodował wstrzymanie produkcji ale blisko sześćdziesiąt lat później narodziła się idea ponownego rozpoczęcia jego produkcji. Udało się uzyskać prawa do nazwy i oryginalnej receptury. Od tego czasu „Słupski Chłopczyk” stał się konkursowym produktem „Słupskiego Koszyka Regionalnego”. Nawet zajął pierwsze miejsce w ogólnopolskim konkursie na Najbardziej Oryginalny Gadżet Miejski. Produkcja nie była opłacalna więc szybko jej zaprzestano. Niestety licencja na polską produkcję wygasła w marcu 2014 roku i wydawałoby się, że Słupskiego chłopczyka, który krąży gdzieś po świecie nie ma. Nie ma?