Pierwszy Kongres Młodzieżowych Rad Miast za nami. Za nami też dyskusja na temat partycypacji obywatelskiej, szkolnictwa zawodowego czy kształcenia nieformalnego.
I. Jednym z istotnych narzędzi zwiększania partycypacji obywatelskiej młodych ludzi na poziomie lokalnym są Młodzieżowe Rady Gmin. Ich systematyczne działanie przyczynia się przecież do nabywania nowych doświadczeń a przede wszystkim w zakresie współdecydowania o swojej społeczności.
Obecnie w Polsce działa ponad 200 Młodzieżowych Rad Gmin. Jest to ogromny potencjał energii oraz chęci podejmowania działań w sferze spraw publicznych. Ten potencjał może stanowić istotny element zwiększania udziału młodych ludzi w procesach decyzyjnych, a długofalowo – przyczynić się do zwiększenia uczestnictwa Polaków w życiu politycznym.
Doświadczenie pokazuje, że warto stworzyć młodym ludziom przestrzeń dla takiej aktywności. Młodzi ludzie są przecież zainteresowani sprawami lokalnymi i chcą na nie mieć wpływ.
Na podstawie zapisów ustawy o samorządzie gminnym z dnia 8 marca 1990 roku, „Rada gminy na wniosek zainteresowanych środowisk może wyrazić zgodę na utworzenie młodzieżowej rady gminy mającej charakter konsultacyjny”.
Tak też się stało. Jakiś czas temu, na wniosek zainteresowanych środowisk powstała MRM w Słupsku i wpisała się w działania na rzecz wspierania oraz upowszechniania idei samorządności wśród młodzieży szkolnej naszego miasta. O ilości przedsięwzięć młodzi radni pochwalili się sami.
Młodzieżowa Rada Miejska nie jest kopią Rady Miejskiej. Dorosłe rady pełnią przede wszystkim funkcję prawodawczą. Przyjmują uchwały lub stanowiska, które dotyczą także młodych mieszkańców Słupska. Natomiast w przypadku młodzieżowych rad skupiamy się na inicjatywie, podejmowaniu decyzji w sprawie jej realizacji a następnie wykonaniu zadania. Słupskiej radzie miasta sprawy młodzieży nie są obce – obecnie 1/3 składu dorosłej rady to ludzie młodzi, 1/3 czuje się młodo, a pozostała 1/3 działa na rzecz młodych.
II. Dobrze funkcjonujące szkolnictwo zawodowe jest szansą rozwoju młodych ludzi. Aby tak było, należy umożliwić upowszechnianie modelu szkolnictwa, który będzie opierał się na związaniu pracodawców z systemem oświaty. Chodzi tu min. o ich odpowiedzialność za jakość kształcenia. To pracodawcy, jako odbiorcy wykwalifikowanej kadry, mogą i powinni być kluczowym źródłem informacji o potrzebach rynku pracy oraz wymaganiach wobec przyszłych pracowników.
Niestety, bardzo często przedstawiciele szkół przyznają, że dążą do tego, by oferta edukacyjna szkół odpowiadała potrzebom lokalnego rynku pracy. W praktyce jest to strategia trudna do wdrożenia więc i rezultaty działania szkół stoją pod znakiem zapytania.
Codziennie spotykamy się z trudnościami w kształtowaniu oferty edukacyjnej szkół według potrzeb rynku pracy, ponieważ ogranicza to brak pełnego obrazu aktualnego rynku pracy oraz prognoz jego rozwoju, brak współdziałania JST w regionie w zakresie tworzenia spójnej wizji a także indywidualna strategia zarządzania daną szkołą. To przecież dyrektorzy szkół dążą do zdobywania jak największej liczby uczniów i jednocześnie do utrzymania etatów swoich nauczycieli.
Sposobem na rozwiązanie tego problemu jest większa akceptacji dla oddziałów wielozawodowych, jako rozwiązania pozyskującego uczniów, utrzymanie dotychczasowych nauczycieli, a przede wszystkim wyjście naprzeciw lokalnemu rynkowi pracy.
III. W dzisiejszych czasach, kiedy bezrobocie dotyka sporą cześć społeczeństwa, młodzi ludzie mają niewielkie szanse na znalezienie satysfakcjonującej pracy. Obserwując rynek pracy można dojść do wniosku, że właściwie jeszcze nigdy w całej historii młodzi ludzie nie mieli tak trudnego startu w dorosłe życie, jak w obecnych czasach. Już widać, że część młodych ludzi narażona jest na ryzyko wydłużającego się bezrobocia a nawet bierności zawodowej.
Aby rozwiązać ten problem należy przede wszystkim dzisiejszym uczniom
i studentom świadomie wybierającym kierunek kształcenia umożliwić rozpoczęcia kariery zawodowej tuż po zakończeniu nauki.
Tak ważne jest to świadome wybieranie kierunku kształcenia, więc nie bez powodu powiem słów pare o doradztwie zawodowym.
System poradnictwa zawodowego w Polsce działa w ramach resortu pracy oraz resortu edukacji. Dzieje się to za sprawą MEN, a także takich placówek jak: KOWEZiU czy sieć poradni psychologiczno-pedagogicznych. Każda szkoła może (ale nie musi) zatrudnić doradcę zawodowego. Niestety liczba szkół zatrudniających doradcę nie jest duża. Niewiele czasu poświęca się także na kwestie związane z przygotowaniem do wyzwań rynku pracy. Wiedza ta przekazywana jest w ciągu kilku godzin lekcyjnych dlatego poważnym problemem staje się przypadkowo wybrany zawód jak i problem braku gotowości do zmian.
Gotowość do zmian oraz uczestnictwo w edukacji ustawicznej to podstawowe warunki mobilności zawodowej. Polacy w bardzo niewielkim stopniu spełniają te warunki. Niechętnie zmieniamy pracę. Konsekwencją jest więc nieprzygotowanie na utratę pracy.
Bardzo ważna jest mobilność zawodowa ale w wymiarze geograficznym. Przecież ci, którzy nie biorą pod uwagę możliwości emigracji, narażeni są na podejmowanie pracy poniżej kompetencji, a w rezultacie – zmniejszanie szans na późniejszy rozwój zawodowy.
Niestety bardziej skłonni jesteśmy do emigracji za granicę niż do mobilności geograficznej we własnym kraju. Wprawdzie wiele osób przenosi się „za pracą” ale przeprowadzki między innymi miasteczkami należą do rzadkości.
IV. Coraz częściej rozmawia się na temat tego, jak powinno przebiegać kształcenie w społeczeństwach opartych na wiedzy. Kształcenie selektywne, umożliwiające dokształcanie się przez całe życie/kształcenie ustawiczne, uczenie się incydentalne, i nieformalne stały się niezbędnymi elementami procesu edukacji.
Niestety wymiar edukacji nieformalnej opiera się na micie głoszącym, iż żyjemy w epoce powszechnego dostępu do informacji więc sformalizowanie kształcenia jest zbędne. Nic bardziej mylnego.
Drugim współczesnym mitem, niesłychanie popularnym w Polsce, jest mit mówiący, iż wykształcenie formalne daje przepustkę do określonego statusu materialnego. Dotyka nas więc pewnego rodzaju patologia zachowań opartych na dążeniu do zbierania certyfikatów, zaświadczeń i dyplomów wszelkich możliwych szkoleń czy kursów. Nic bardziej mylnego, bo edukacja formalna nie zapewni dożywotniej i dobrze opłacanej pracy, tak jak to bywało w przeszłości. Wiedza zdobyta w szkole, niekoniecznie pomoże w znalezieniu pracy.
Kiedyś edukacja nieformalna dotyczyła raczej osób dorosłych i jej celem było zrekompensowanie niewykorzystanych lub straconych szans edukacyjnych. Obecnie ma znacznie szerszy zasięg społeczny. Nie doceniamy jej choć przyznać musimy, że edukacja towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Tego przykładem jest szeroka oferta ŚCKU.
Nieformalna edukacja wypełnia tę lukę, której nie niweluje edukacja formalna. Daje uczącemu się możliwość wypowiedzenia się w kwestii przedmiotu, który go interesuje dlatego młodzi uczniowie chętniej korzystają z elementów edukacji nieformalnej, takich jak grupy zainteresowań, nauka selektywna, pozwalająca dokonywać wyboru przedmiotów zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Ważne jest też wykorzystanie technologii informatyczno – komunikacyjnych jako jednej ze strategii uczenia się. To jedna strona medalu. Po drugiej stronie mamy edukację formalną skupioną na szkole, klasie, świadectwach i dyplomach. Z jednej strony – przymusowa nauka, a z drugiej – wewnętrzna motywacja. W społeczeństwach opartych na wiedzy motywacja wewnętrzna jest absolutną koniecznością, ponieważ uczący się musi wyrobić w sobie takie nawyki, które nakłonią go do ustawicznego kształcenia.