Mikołaj Rej, który jako pierwszy pisał wyłącznie w języku ojczystym głosił, „iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Słowa te dla wielu mogą powodować wrażenie, że poeta potraktował nas wyjątkowo. Po prostu Polacy nie są gęśmi.
Przymiotnik odnoszący się do rzeczownika „język” w rzeczywistości potwierdza, iż Polacy mają swój polski język i w związku z tym wcale nie muszą posługiwać się językiem „gęsim” – łaciną. Dźwięk tego języka kojarzył się Rejowi z gęganiem.
Czy rzeczywiście pierwotna wersja wyjaśnień nie jest odpowiedniejsza? Przecież doczekaliśmy czasów, iż każdy może pogęgać – przeczytać (niekoniecznie ze zrozumieniem), napisać i nie brać za to większej odpowiedzialności. Zawsze może przecież powiedzieć, że gęganie to czyni w imię wolności słowa, praworządności czy szeroko rozumianej demokracji.
Codziennie mamy do czynienia z wieloma dowodami potwierdzającymi te zasadę. Właściwie nie ja jedna słucham gęgania. Proszę spojrzeć na liczbę zapytań, pseudowniosków skupiających się na wyjaśnieniu spraw dla nas błahych i całkowicie zbędnych. W dodatku w nieprzekraczającym terminie ważnym tylko dla niewiadomo kogo.
Bo czym jest wniosek dotyczący udzielenia odpowiedzi w trybie udostępnienia informacji publicznej w sprawie, którą mam na myśli? Może narażę się na srogie spojrzenie wielu z was, więc lepiej skupię się na tym, czym gęsina być powinna.
Czy ktoś z was wie, jak smakuje gęsina? Wiemy często tyle, że to tłuste, a więc niezdrowe mięso. Nic bardziej mylnego. Polska gęś może być królową polskiego drobiu i pewnie dlatego doceniają ją zagraniczni smakosze ale nie my?.
Gęsina na polskich stołach gości bardzo rzadko i chyba nie mylę się jak powiem, że tylko w okolicach dnia św. Marcina i święta Bożego Narodzenia. Jest najbardziej kalorycznym z drobiu ponieważ 100 g to aż 339 kcal (indyk – 129 kcal w 100 g, kurczak – 158 kcal). Gęś jednak w porównaniu z innymi gatunkami mięsa ma bardzo korzystny skład tłuszczów. Jest w niej dużo kwasów jedno- i wielonienasyconych, w tym omega-3 i omega-6, które wpływają m.in. na obniżenie poziomu złego cholesterolu (LDL) we krwi, a podwyższenie dobrego (HDL). Dlatego też gęsina jest wskazana dla osób cierpiących na choroby sercowo-naczyniowe. Warto także docenić to, że mięso z gęsi bogate jest w wiele cennych witamin – A, E, witaminy z grupy B, zwłaszcza niacyny – oraz składniki mineralne takie jak: potasu, fosforu, magnezu, żelaza, cynku. Niektórzy wskazują również na pozytywny wpływ gęsiny na samopoczucie, a tłuszcz gęsi uznaje się za afrodyzjak.
Choć nasz kraj jest największym producentem gęsiny w Europie, statystyczny Polak sięga zaledwie po 17 g rocznie ale jak już, to tylko po wersję pieczoną. Tę faszeruje się jabłkami albo gruszkami. Owoce doskonale pasują do tego mięsa, podobnie jak rozmaryn czy jałowiec.
Gęś faszeruje się także kaszą gryczaną lub suszonymi śliwkami, choć ta pierwsza wersja nie do końca jest moją ulubioną. Sztuką jest jednak właściwe przygotowanie gęsi przed pieczeniem (moczenie jej 2-3 godziny w zimnej wodzie, natarcie przyprawami, odłożenie na 2-3 godziny do lodówki). Najlepiej piec ją w brytfannie z dodatkowym miejscem na wytapiany tłuszcz i regularnie nim ją polewać. Chętnie pozbyłabym się takiej jednej gęsi, by zrobić z niej coś, na co z pewnością zasługuje.