Tegoroczny budżet naszego miasta jest niewątpliwie zbiorem wielu niewiadomych. Komisja branżowa RM Słupsk, która bardzo wnikliwie analizowała dokument przygotowany przez poprzedniego prezydenta stwierdziła, że finanse Słupska są w fatalnym stanie. Ten stan może ulec pogorszeniu, gdy się okaże że „sąd arbitrażowy” to tylko odwlekanie w czasie tego, co miałoby nastąpić. Wynik arbitrażu w sprawie Akwaparku i innych procesów toczących się wokół tej inwestycji może przynieść kolejne milionowe wydatki.
Nie stać nas na zaciąganie nowych kredytów, a pomysłu na proste cięcia, szczególnie po stronie wydatków bieżących, zbyt wiele nie ma. Te które wpisane zostały do projektu budżetu i tak były niedoszacowane.
Potrzebna jest daleko idąca restrukturyzacja miejskich jednostek i spółek, a to nie stanie się z dnia na dzień i z pewnością nie zgromadzi wokół zadowolonych. Zmiany wymagają odwagi i czasu, którego i tak mamy mało. Pewnym jest, że pierwsza połowa kadencji to głównie oszczędności, cięcia i odnajdywanie prawdy.
Prezydenckie nożyczki wycięły z projektu budżetu liczne inwestycje w słupskie drogi, aleje parkowe, oświetlenie osiedlowych ulic, edukację, kulturę, boiska i hale sportowe przy szkołach oraz odnowienia zasobów komunalnych. Te zmiany mają skutecznie zmniejszyć deficyt miasta do 11,3 mln złotych choć i tak przywrócić jednak należy inwestycje, których brak w znacznym stopniu zagraża bezpieczeństwu (instalacja elektryczna w żłobku na 3-go Maja, naprawa dachu w SP5, dokończenie boiska w SP2).
Dyskusja trwa ale do 28 stycznia czyli dnia w którym podejmiemy stosowną uchwałę pozostało już niewiele.