Nie we wszystkich cukierniach można znaleźć wypiek mojego dzieciństwa – amerykankę. Ciastko to było bardzo popularne w latach minionych, bo za przysłowiową złotówkę można było uraczyć się odrobiną luksusu choć tylko z nazwy. Większość z nas marzyła o podróży na bogaty zachód. Niewielu wierzyło w możliwość podróży za ocean. I dziś nie wszystkim się to udaje, bo nierozwiązywalny problem wiz w dalszym ciągu jest ograniczeniem dla chętnych. Nie wszyscy przecież mogą pojechać do USA.
Tego problemu nie ma z pewnością prezydent Słupska. W najbliższym czasie czeka go daleki i w dodatku służbowy wyjazd do amerykańskiej stolicy hazardu czyli Las Vegas. Z informacji ratuszowych można wywnioskować, że prezydent nie będzie tam próbował swego szczęścia w pozyskiwaniu brakujących środków na dokończenie budowy np. Akwaparku. Za to będzie reprezentował nasze miasto na międzynarodowej konferencji. Owa konferencja to wydarzenie dla mniejszości seksualnych. Choć nie przypominam sobie, aby mieściło się w katalogu zadań własnych lub zleconych realizowanych przez samorząd, to chętnie wysłucham efektów całego przedsięwzięcia (tzn. korzyści dla naszego miasta z wyjazdu prezydenta naszego miasta).
Wracam jednak do mojego ładnego, mięciutkiego ciastka przypominającego z wyglądu mały beztłuszczowy biszkopt. Miarą jego sukcesu jest ogromna ilość słodkiego lukru na wierzchu i dodatek specyficznego środka spulchniającego do środka. Tym dodatkiem jest amoniak czyli handlowa nazwa wodorowęglanu amonu. On właśnie pod wpływem temperatury powyżej 60°C całkowicie rozkłada się na niewidoczną wodę i dwutlenek węgla oraz amoniak. Nadaje porowato – bąbelkową strukturę wypiekowi oraz charakterystyczną chrupkość, której nie można uzyskać za pomocą innego znanego mi środka spulchniającego. Nie potrzebny jest żaden „mejkap” ani „fotoszop”. To właśnie dzięki amoniakowi najzwyklejsze w składzie ciastko staje nie niepowtarzalnym. I jeszcze ta nazwa.
Może dla niektórych zapach wodorowęglanu amonu podczas pieczenia będzie słabo wyczuwalny ale ja czuję go nawet po długim wietrzeniu mieszkania. Już ciastek nie widać a zapach jeszcze czuć, dlatego stosuję go niechętnie i rzadko. Jeśli już to jedynie do ciastek płaskich, bo tylko wtedy NH3 łatwo może z nich wyparować. Nie jest problemem zastosowanie amoniaku tylko niechęć i brak wiedzy o właściwościach, dlatego na koniec polecam prosty przepis na własną amerykankę.
Półki kostki masło z taką samą ilością cukru należy utrzeć na jednolitą masę, następnie dodawać po jednym z trzech jaj. Cały czas ucierać. Do masy należy dodać stopniowo 2 szklanki mąki i ¾ szklanki mleka wymieszanego wcześniej z amoniakiem. Ciasto dość szybko robi się gęste, więc gdy już będzie trudno je ucierać, dodajemy pozostałą szklankę mleka. Starannie łączymy wszystkie składniki ciasta. Następnie na blachę wyłożoną papierem do pieczenia nakładamy przy użyciu łyżki płaskie krążki pamiętając o zachowaniu odpowiednich odstępów pomiędzy ciastkami. Amerykanki rosną przecież jak szalone. Pieczemy około 20 minut w temperaturze 180 stopni C. Po wystudzeniu koniecznie trzeba je polukrować. Tylko wtedy będą gotowe do spożycia.